Zakończyłem wczoraj 48h suchy post (bez wody i jedzenia), poprzedzony dniem na samych sokach i zakończony również sokami.
Podszedłem do tego doświadczenia czysto ze względów intrapersonalnych. Nie rozpatrywałem go pod kątem oczyszczania organizmu, czy ze względu na potencjalne korzyści zdrowotne.
Badań w tym polu jest dość mało, a te które są, wykazały niewielkie korzyści w zestawieniu z potencjalnymi zagrożeniami – post z wodą i bez wody miały zbliżone efekty. Wzmianki o postach pojawiają się w literaturze, mitach i praktykach religijnych od tysięcy lat. W założeniu mają one przybliżać do Boga, natury, duchów, do samego siebie – w tym kontekście można mówić tylko i wyłącznie o subiektywnym doświadczeniu. To właśnie zamierzam zrobić.
Czy poleciłbym suchy post każdemu? Absolutnie nie. Jest to duże obciążenie dla organizmu, które wiążę się po pewnym czasie ze sporym dyskomfortem zarówno fizycznym jak i psychicznym. Ważne jest, aby poddawać się takim doświadczeniem z pełną świadomością konsekwencji i w odpowiednim momencie – przed decyzją skonsultuj się z kimś, kto robił to wielokrotnie, albo jeżeli masz wątpliwości co do swojego stanu zdrowia, dodatkowo z lekarzem.
Dlaczego podjąłem się suchego postu? Lubię eksperymentować i jestem zafascynowany starożytnymi metodami pracy ze swoją psychiką – bez tego pewnie bym się nie zdecydował, bo nie oszukujemy się, są przyjemniejsze sposoby na spędzenie weekendu. Kolejnym powodem mojej decyzji jest proces, w którym obecnie się znajduję, polegający na coraz większym przyspieszeniu – myśli, słowa, rozmowy, aktywności, wszystko to wydarza się ostatnimi czasy w moim życiu bardzo szybko, mimo odstawienie kofeiny i regularnej medytacji. Poczułem, że jeżeli suchy post nie zatrzyma tego pociągu, to nic go już nie zatrzyma.
Zaobserwowane przeze mnie pozytywne efekty: (subiektywna ocena)
– spowolnienie aktywności mózgu
– zmieniony stan świadomości
– spokój wewnętrzny
– naturalnie kierująca się uwaga do wewnątrz
– głęboki kontakt ze swoim ciałem
– nietypowe przemyślenia
Medytacja w tym stanie jest absolutnie cudowna, mniejsza aktywność mózgu przekłada się na mniej myśli, które wyłaniają się z pustki – doświadczenie ciszy wewnętrznej i zanurzenie w pustce zostaną ze mną na długo. Spacery w naturze były dla mnie również niezapomnianym przeżyciem.
Zaobserwowane przeze mnie negatywne efekty, większość pojawiła się dopiero drugiego dnia: (subiektywna ocena)
– dyskomfort fizyczny i psychiczny
– problemy z zaśnięciem
– zmęczenie (dopiero drugiego dnia po południu, pierwszego dnia zrobiłem standardowy trening)
– ból głowy
– chęć wcześniejszego przerwania postu
– drażliwość
Moje specyficzne doświadczenie mogło być poniekąd wynikiem oczekiwań, które miałem. Nie ma w tym nic złego. Czy udało mi się zrealizować zamierzony efekt? Połowicznie – dalej jestem we wspomnianym nienaturalnym przyspieszeniu, ale znalazłem dla siebie konkretne wskazówki, które gdy z pełną starannością zostaną wdrożone, powinny pomóc mi osiągnąć potrzebny spokój i zdrowe tempo życia.
Czy powtórzę suchy post w przyszłości? Na pewno tak.
Czuję, że mógł on być częścią przygotowania do ceremonii Tańca Słońca, o której myślę od dłuższego czasu. Ale o tym przy innej okazji.
0 Comments